Chłopcy z Placu Broni – audiobook

„Chłopcy z Placu Broni” to powieść zaliczana do klasyki literatury dziecięcej i młodzieżowej. Jej akcja rozgrywa się wiosną 1889 roku w Budapeszcie.

Tytułowy Plac Broni to ulubione miejsce zabaw grupy chłopców, którym przewodzi Janosz Boka. Wśród członków grupy znajduje się również Ernest Nemeczek, główny bohater książki, najniższy stopniem i najmniej poważany chłopiec, który często jest kozłem ofiarnym.

Inna grupa chłopców, Czerwone Koszule, chce zająć Plac Broni, aby móc grać na nim w palanta. Przywódcą tej grupy jest Feri Acz. Walki pomiędzy chłopcami o prawo do Placu Broni, znaczącego dla nich więcej niż zwykły plac dziecięcych zabaw, stanowią oś fabuły powieści.

Główny bohater, choć z pozoru jest najsłabszym ogniwem swojej grupy, wykazuje się niezwykłą odwagą i zdobywa szacunek kolegów. Podejmuje szereg heroicznych czynów, w których efekcie zachorował na zapalenie płuc. Mimo choroby bierze udział w decydującej bitwie, ostatkiem sił przyczyniając się do zwycięstwa nad Czerwonymi Koszulami. Jaką cenę przyjdzie Ernestowi Nemeczkowi zapłacić za bohaterskie czyny? Czy Janosz Boka i jego kompani ocalą Plac Broni?

Powieść w interesujący sposób przedstawia relacje panujące w grupie młodych chłopców oraz próby tworzenia w ich społeczności struktur wojskowych. Dla członków grupy ważne są takie wartości, jak: honor, odwaga, bohaterstwo i braterstwo, jednak wartością nadrzędną zdaje się być dla nich wierność sprawie. Ich postawę przyrównywać można do patriotyzmu.

*****

Autorem powieści jest węgierski pisarz, Ferenc Molnar (1878-1952). W formie książkowej wydano ją po raz pierwszy w 1907 r. Oryginalny węgierski tytuł utworu to “Chłopcy z ulicy Pawła”.

Akcja utworu rozgrywa się w marcu 1889 r. w stolicy Węgier – Budapeszcie.

Plac Broni był niewielkim skrawkiem ziemi odgrodzonym od ulicy Pawła rozwalającym się płotem. Z dwóch innych stron otaczały go mury domów i kamienic. Od tyłu graniczył on z innym placem wydzierżawionym przez tartak na skład drewna. Znajdowały się tam ogromne sągi drewna ułożone w sześciany. Na tyłach był budynek tartaku. Od ulicy stała budka wartownicza, w której pracował Jano, który był Słowakiem.

Plac Broni stanowił największą atrakcję dla chłopców z okolicy, którzy spędzali tam każdą wolną chwilę. Był on dla nich niczym mała ojczyzna. Szczyty sągów drewna stanowiły dla nich fortece. Czuli się tam jak kowboje na dzikim zachodzie. 

Do ekipy z Placu Broni należeli m.in. Janosz Boka, Deżo Gereb, Czele, Czonakosz, Weiss, Konlay, Barabasz i Ernest Nemeczek (po węgiersku Erno Nemeczek). Był on najmłodszy z grupy, miał 11 lat. Chłopcy z Placu Broni mieli swój własny regulamin, hasło, chorągiew oraz barwy (czerwono-zielone).

W mieście była też inna grupa, wrogo nastawiona do chłopców z Placu Broni. Zwano ją Czerwone Koszule. W niektórych polskich tłumaczeniach nazywano ją czerwonoskórymi, co jest błędem. W oryginalnym wydaniu, Ferenc Molnar używał bowiem nazwy “Czerwone Koszule”. Wodzem tej grupy był Feri Acz. Ich baza znajdowała się w Ogrodzie Botanicznym. Ponadto do Czerwonych Koszul należeli bracia Pastorowie, Wendauer i Sebenicz. Uważali się oni za grupę silniejszą i postanowili zdobyć Plac Broni.

W momencie rozpoczęcia powieści, chłopcy byli w szkole i planowali spotkanie na Placu Broni, gdzie mieli wybrać swego wodza. Po lekcjach Czele i Gereb udali się na stragan, aby zakupić słodycze. Byli niezadowoleni, gdy okazało się, że cena chałwy wzrosła. Gereb namawiał Czele, aby uderzył w stragan kapeluszem. W tym momencie pojawił się Janosz Boka, który odciągnął kolegów i wyjaśnił im, że takie zachowanie nie miałoby sensu. Uspokoił ich i razem udali się na Plac Broni. 

Po drodze spotkali Czonkosza i Nemeczka. Ten drugi opowiedział im co zaszło poprzedniego dnia, gdy w ogrodzie w pobliżu muzeum, grał z kolegami w kulki. Zjawili się tam dwaj bracia Pastorowie z grupy Czerwonych Koszul i zabrali im kulki. Koledzy Nemeczka postanowili omówić całe zajście na spotkaniu z grupą, ale najpierw rozeszli się do domów. Jakiś czas później, na pół godziny przed umówionym spotkaniem, Nemeczek pojawił się na Placu Broni. Nikogo tam jeszcze nie było. Dostrzegł wtedy, że na szczycie jednej z sągwi stał Feri Acz, przywódca Czerwonych Koszul, który próbował wyrwać czerwono-zieloną chorągiew. Widząc starszego i silniejszego wroga, Nemeczek uciekł i schował się. 

Jakiś czas później pojawiła się reszta ekipy i Nemeczek opowiedział im co zaszło. Chłopcy zrobili naradę i uznali, że Czerwonym Koszulom trzeba wypowiedzieć wojnę. W tajnym głosowaniu wybrali też swojego wodza i został nim Janosz Boka. Trzy spośród czternastu głosów otrzymał Gereb. Następnie Nemeczek wystąpił z prośbą o awans, gdyż jako jedyny był szeregowcem. Był więc najniższy rangą i musiał wykonywać rozkazy kolegów. Jego prośba spotkała się z odmową. Boka wyjaśnił mu, że jeszcze będzie miał okazję się wykazać i zasłużyć na awans.

Podczas kolejnej narady, która odbyła się następnego dnia Boka przedstawił swój plan. Powiedział, że muszą się udać do Ogrodu Botanicznego, czyli bazy przeciwnika i zostawić tam kartkę z napisem: “Tu byli chłopcy z Placu Broni”. W ten sposób chcieli pokazać wrogom, że się ich nie boją i kiedy chcą wchodzą na ich teren.. Do akcji na ochotnika zgłosili się Nemeczek i Czonakosz. Bokę zdzwiło to, że Gereb nie pojawił się na naradzie.

Cała trójka wieczorem zakradła się do bazy Czerwonych Koszul. Tam przypadkowo odkryli ich kryjówkę. Rozglądając się po jej wnętrzu odkryli leżące na ziemi przedmioty, które kształtem przypominały indiańskie tomahowki. Czonakosz zaproponował aby zabrać drewniane toporki jako łup wojenny. Janosz zabronił mu i oznajmił, że byłaby to zwykła kradzież.

Następnie ukryli się w zaroślach i byli świadkami narady wrogiego obozu. Ku ich zaskoczeniu zobaczyli, że wśród wrogów znajdował się Gereb. Usłyszeli jak zaproponował on, że pomoże Czerwonym Koszulom zdobyć Plac Broni, zostawiając otwartą furtkę. Gereb był więc zdrajcą. Jeden z braci Pastorów wyjaśnił, że chcą przejąć plac, gdyż nie mają gdzie grać w palanta.

Gdy rozeszli się, Boka przypiął do drzewa kartkę i wraz z kolegami udał się w drogę powrotną. Tymczasem Czerwoni powrócili i zauważyli kartkę po czym natychmiast udali się w pościg. Uciekając Nemeczek wpadł do stawu i strasznie zmarzł. Finalnie chłopcy z Placu Broni zdołali uciec przeciwnikom.

Następnego dnia w szkole, profesor Rac wezwał na dywanik Rychtera, Kolnaya, Weissa i Nemeczka. Ktoś doniósł na nich, że są członkami Związku Kitowców. Zajmowali się oni wydłubywaniem i żuciem kitu z okien. Pan Rac nakazał im rozwiązać stowarzyszenie i za karę obniżył im ocenę z zachowania o jeden stopień. Weiss’owi, jako że był założycielem związku, obniżono ocenę o dwa stopnie. 

Po wyjściu z pokoju nauczycielskiego odbyło się spotkanie Związku Kitowców. Nemeczek zauważył wtedy Gereba i postanowił go śledzić. Opuścił więc naradę przez co koledzy uznali, że pewnie to on ich zdradził i wpisali jego nazwisko do zeszytu kar. Gdy jakiś czas później Nemeczek zobaczył, że koledzy uznali go za zdrajcę i wpisali jego nazwisko małymi literami, poczuł się bardzo dotknięty.

Tymczasem zajęty był śledzeniem Deżo Gereba. Tak dotarł do budki stróża Jano.Tam usłyszał jak Gereb namawiał Słowaka do wyrzucenia chłopców z placu, na którym się bawili. Ernest szybko przekazał te informacje Boce. Wkrótce też dały mu się we znaki pierwsze objawy choroby po wcześniejszym przemarznięciu.

Dwa dni później w obozie Czerwonych doszło do narady. Gereb oznajmił zebranym, że możliwe iż uda im się zdobyć Plac Broni bez walki, gdyż przekupił strażnika, aby wygonił stamtąd wrogów. Feri Acz rozzłościł się na tę informację i stanowczo oznajmił, że nie będą próbowali w tak nieuczciwy sposób zdobywać placu. Podstęp to nie ich metoda działania.

Następnie wyznaczył termin bitwy o plac na następny dzień. Gdy w dalszej rozmowie Gereb oznajmił, iż chłopcy z Placu Broni to tchórze zdarzyło się coś niezwykłego. W tym momencie z drzewa zszedł malutki Nemeczek i dumnie zaprzeczył zdrajcy. Czerwoni zostali ponownie skompromitowani, iż dali się podsłuchać przeciwnikom. Mimo to z podziwem patrzyli na odważnego chłopca. Po chwili zawahania, bracia Pastorowie chcieli wykręcić ręce Ernestowi, lecz stanowczo zabronił im tego Feri.

Wódz wyraził podziw dla odwagi chłopca i zaproponował mu wstąpienie do Czerwonych Koszul. Ten odmówił. Feri szanował Nemeczka, lecz nie mógł pozwolić aby ten uniknął kary. Kazał Pastorom wziąć Ernesta i wykąpać go w stawie. Nemeczek odparł, że woli być ukarany niż być zdrajcą jak Gereb. Bał się jednak, gdyż od paru dni był przeziębiony. Mimo to nic nie powiedział i ze spokojem poddał się karze po czym mokry ruszył do domu. Swą postawą wzbudził podziw i Feri zarządził prezentację broni na cześć odważnego Nemeczka. Czerwoni podnieśli włócznie i tym samym oddali mu hołd. 

Gdy Ernest zniknął w ciemnościach, Feri zapytał braci Pastorów czy rzeczywiście okradli kiedyś Nemeczka. Ci przyznali się. Wódz zakazał im okradania dzieci i za karę kazał im wejść i zanurzyć się w zimnej wodzie. Ci z pokorą wykonali karę. 

Następnego dnia Boka ogłosił mobilizację, gdyż zbliżało się starcie z Czerwonymi Koszulami. Nadal nie przekazał on informacji o zdradzie Gereba. Nemeczka ogłosił swoim adiutantem. Podzielił kolegów na bataliony i objaśnił szczegółowy plan działania na wypadek ataku ze strony Czerwonych Koszul. Następnie czekali na rozwój sytuacji. Wtedy pojawił się Gereb i poprosił o wybaczenie zdrady. Janosz pozostał niewzruszony. Gdy Gereb zaczął płakać, Boka oznajmił, że mu wybacza, ale nie pozwoli mu ponownie wstąpić w ich szeregi. Gereb wrócił do domu. 

Po jakimś czasie na placu pojawił się jego ojciec i próbował dowiedzieć się co zaszło. Gdy spytał, czy jego syn ich zdradził, Nemeczek chcąc ochronić Gereba, zaprzeczył. Pan Gereb wrócił więc do domu usatysfakcjonowany.

Tymczasem Ernest miał bardzo wysoką gorączkę i zaczynał majaczyć. Przestraszony tym Boka zaprowadził go do domu.

Tymczasem wielkimi krokami zbliżało się ostateczne starcie. Wydarzeniem tym żyła cała szkoła i wielu chłopców chciało wziąć udział w walce. Janosz Boka zabronił im i zdecydował, że mogą walczyć jedynie członkowie jego grupy.

Pewnego razu jakaś dziewczyna przyniosła Janoszowi list, w którym Deżo dziękował za to, że nie wyjawili jego ojcu prawdy. Chwalił zachowanie Nemeczka i ponownie poprosił o łaskę. Chciał wziąć udział w bitwie po stronie chłopców z Placu Broni. Boka uwierzył w szczere intencje kolegi i zarządził głosowanie, w którym chłopcy zgodzili się na ponowne przyjęcie Deży.

Jakiś czas później do Boki przybyli wysłańcy Czerwonych Koszul. Starszy z braci Postorów oficjalnie wypowiedział im wojnę w imieniu Feri Aczy. Następnie wszyscy ustalili reguły walki. Termin starcia ustalili na następny dzień o w pół do trzeciej. Ustalono, że będą walczyć na bomby piaskowe, zapasy i szermierkę na włócznie. Posłowie przyjęli warunki bitwy i nieoczekiwanie spytali o Nemeczka, którego chcieli odwiedzić, ponieważ wykazał się ogromną odwagą. Boka podał im adres malca. Ci odwiedzili Ernesta, przekazali pozdrowienia od Feriego i życzyli szybkiego powrotu do zdrowia. Chłopiec z żalem wyznał, że z powodu choroby nie może wziąć udziału w bitwie.

Następnego dnia doszło do bitwy o Plac Broni. Czerwone Koszule podzieliły się na dwie grupy. Nieoczekiwanie jedna z nich została pokonana a wrogowie zamknięci w szopie. Druga grupa kierowana przez Feriego przystąpiła do ataku. Nastąpiła zaciekła walka. Ku zaskoczeniu wszystkich walczących na Placu Broni pojawił się mały Nemeczek, który rzucił się i powalił Aczę na ziemię, po czym sam zemdlał z wysiłku. W armię Czerwonych wkradła się panika, przez co szybko zostali wyparci. Chłopcy z Placu Broni wygrali dzięki odwadze małego Nemeczka. 

W nagrodę został on awansowany. Chłopiec czuł się jednak fatalnie. Nagle pojawiła się tam jego matka, która była zapłakana, gdyż długo go szukała. Wzięła go na ręce i zaniosła do domu a cała armia szła za nią uformowana w dwuszereg.

W tajnym protokole, zapisanym w Wielkiej Księdze Związku Kitowców, członkowie wyrazili skruchę za to, że bezpodstawnie obrazili Ernesta Nemeczka i przywrócili honor jego nazwisku, zapisując je samymi wielkimi literami. 

W ciągu kilku następnych dni stan zdrowia Ernesta pogarszał się. Koledzy odwiedzali go w domu. Na pytania o Czerwone Koszule, Boka odparł, że zmienili oni dowódcę i został nim starszy z braci Pastorów. Po naradzie przyszedł do nich stróż z Ogrodu Botanicznego, który oznajmił, że dyrekcja nie będzie więcej znosić hałasujących na wyspie chłopców i rozkazał im opuścić to miejsce po czym zamknął wyspę. Czerwone Koszule zostały więc pozbawione swojej bazy. 

Jakiś czas później chory Nemeczek zmarł. Jego rodziców oraz kolegów okryła żałoba. Szczególnie przeżył to Boka, który w zamyśleniu udał się na Plac Broni. Tam dowiedział się od Słowaka, że następnego dnia rozpoczyna się budowa domu, właśnie w tym miejscu. Tym samym chłopcy stracą swoją małą ojczyznę.